Encased zmarnowało mi 40 godzin życia. Poddałem się i nie ukończyłem tej gry.

Encased Recenzja

Nie mam ostatnio szczęścia do gier. Najpierw napaliłem się na Atomfall jak dzik na kartofle, a gra okazała się nudnym symulatorem biegania po zapyziałej angielskiej wiosce. Encased również obiecywało wiele, zwłaszcza dla takiego retro-rpg-zgreda jak ja! Pomyślałem, że jeśli gra dowiozłaby choć część tego co obiecywała, to byłbym w rpegowym niebie. Ale zamiast do nieba trafiłem do komputerowego czyśća…

Jakiś czas temu postanowiłem sobie, że jak już zabiorę się za jakąś grę, to muszę ją ukończyć! Ale ukończyć Encased, niestety, nie byłem w stanie. Na pewnym etapie czułem się nawet jakbym oglądał obrady sejmu. Niby można, tylko po co tracić na to czas?

Encased rozgrywka

Czemu jest tak źle?

Mój największy problem z Encased jest jak z tym rysunkiem konia – początek jest fantastyczny, a im dalej tym gorzej. A gry, tak samo jak mężczyzn, poznaje się nie po tym jak zaczynają, a jak kończą.

Nie zrozumcie mnie źle. Encased nie jest bynajmniej najgorszą grą w jaką grałem. Pomimo, że brakuje jej tego ‘wow factor’ to jest ok i da się w nią grać. Jednak moje największe zarzuty to  nuda, nijakość i brak elementów które zapadają w pamięć. Od drugiego aktu nie było w tej grze niczego, co by wzbudzało moje emocje i zainteresowanie. Przez ostatnie kilka godzin grałem tylko po to, aby tą grę ukończyć, jednak w pewnym momencie się poddałem, ponieważ ile czasu można marnować? I piszę to jako ramol, który uwielbia hardcore’owe gry. Jako ktoś, kto uparł się i ukończył Fountain of Dreams… 

Pierwsze lokacje zasypały mnie ilością przedmiotów i ku mojemu ogromnemy zdziwieniu za przeszukiwanie skrzyń, skrzyneczek i kontenerów dostajemy punkty doświadczenia. O ile na początkowym etapie jeszcze wzbudziło to moje zainteresowanie i sprawiło wrażenia ogromnego świata, o tyle po jakimś czasie miałem wrażenie, że twórcy zamiast skupić się na rozwoju postaci i drużyny każą mi grzebać po śmietnikach. 

Encased Ekran Postaci

Do tego wszystkie zadania poboczne wydają się nie dawać żadnych realnych korzyści ani prowadzić do zmian w świecie gry… Do tego dochodzi ich konstrukcja… To nie Fallout New Vegas, gdzie chciałem ukończyć każde najmniejsze zadanie i zwiedzić każdą lokację… Encased to zupełnie inna, chciałoby się powiedzieć okręgowa liga…

No sorry Batory… Początek jest obiecujący, ale im dalej, tym robi się puściej i gorzej… Sama historia jest dość ciekawa i to ona przyciągnęła mnie do gry.

Historia

W alternatywnej wersji lat 70., ludzkość odkrywa tajemniczą, nienaturalną strukturę: ogromną kopułę, której pochodzenie jak i cel są całkowicie niezrozumiałe. W jej wnętrzu czas i przestrzeń zachowują się inaczej, a technologia przewyższająca wszystko, co stworzył człowiek, leży niemal dosłownie na wyciągnięcie ręki. Nad tym wszystkim pieczę sprawuje organizacja CRONUS – ponadpaństwowy moloch naukowy, którego wpływy sięgają wszędzie. To właśnie jako rekrut tej organizacji – naukowiec, technik, wojskowy, przedstawiciel służb porządkowych lub „cienisty” agent Czarnego Skrzydła – przekraczamy granicę Encased i zaczynamy grę.

Nasza misja początkowo wygląda jak rutynowa ekspedycja – mamy zbadać artefakty, wypełniać raporty, współpracować z zespołami badawczymi. Ale to tylko pozory. Już niedługo po rozpoczęciu gry dochodzi do „Incydentu” – tajemniczego zdarzenia, które odcina całą kopułę od świata zewnętrznego. Nie ma powrotu. Każdy, kto znalazł się w środku, został tam na zawsze. Organizacja CRONUS traci kontrolę, pojawiają się frakcje, chaos, a na ruinach starego porządku rodzi się nowy świat. Od tej pory gracz staje się nie tylko badaczem, ale również uczestnikiem brutalnej walki o przetrwanie i o przyszłość Kopuły.

W „Encased” wcielamy się w jedną z pięciu klas postaci, określanych jako Skrzydła i oznaczonych kolorami: Czarne, Niebieskie, Pomarańczowe, Srebrne oraz Białe. 

Każde z nich teoretycznie definiuje nasze podejście do świata, dialogów oraz dostępnych opcji jednak w praktyce trudno zauważyć jakieś większe różnice w samej rozgrywce 

Gra oferuje pełną swobodę rozwoju bohatera – możemy być brutalnym osiłkiem, charyzmatycznym przywódcą, hakerem, który nigdy nie sięga po broń, lub po prostu mistrzem przekonywania. Co istotne, wybór klasy wpływa nie tylko na styl gry, ale też na to, jak postrzegają nas inni NPCe. Ścieżki fabularne różnią się w zależności od podejmowanych decyzji.

Rdzeniem każdej gry rpg jest rozwój postaci i eksploracja. Często – walka turowa i dialogi. Świat Kopuły jest gęsty, mroczny i pełen tajemnic. Każdy napotkany komputer, każdy zapomniany bunkier, każdy dziennik daje nowe informacje o historii świata, o CRONUSie, o obcych technologiach i upadku ludzkich ambicji. Poruszamy się po rozległej mapie, eksplorując dziesiątki lokacji – od laboratoriów, przez pustkowia, po osady i kryjówki bandytów. Niektóre z tych miejsc są bogate w surowce, inne skrywają ukryte technologie lub mutantów.

System walki oparty jest na klasycznych zasadach turowych. Otoczenie, zasięg, osłony – wszystko ma znaczenie. Gra nie wybacza błędów – źle rozegrana potyczka może skończyć się śmiercią całego oddziału. Jednocześnie oferuje wiele możliwości – od walki wręcz, przez broń palną, aż po granaty plazmowe czy neuroimpulsy. Do tego dochodzą jeszcze elementy craftingu – możemy modyfikować broń, tworzyć przedmioty, ulepszać pancerze.

Ważnym aspektem gry są frakcje. W świecie po Incydencie nic nie jest czarno-białe. Każda z grup ma własne motywy, filozofię i cele. Możemy się z nimi sprzymierzyć, sabotować je lub manipulować nimi dla własnych korzyści. Nie ma tu jednej ścieżki – każda decyzja ma znaczenie. Niektóre z nich zamykają pewne drogi, inne otwierają zupełnie nowe możliwości.

Encased nie oferuje opcji automatyzacji. Każdy przedmiot musimy zebrać ręcznie, każdy dialog przeczytać, a każdy punkt rozwoju starannie zaplanować. Dla jednych to wada – dla innych ogromna zaleta. Gra wymaga uważności i cierpliwości. Każde pominięcie, każda pochopna decyzja może odbić się później poważnymi konsekwencjami.

Oprawa

Graficznie Encased prezentuje się bardzo solidnie i nie mam żadnych zastrzeżeń. Nie jest to tytuł z ogromnym budżetem więc nie ma co oczekiwać wymyślnych wodotrysków, niemniej styl retrofuturystyczny został oddany z dużą pieczołowitością.

Modele postaci, wnętrza bunkrów, pustkowia, to wszystko emanuje klimatem lat 70, zmieszanych z technologią niemożliwą do zrealizowania. Pod tym względem można powiedzieć że gra jest “bardzo Falloutowa”.

Muzyka i efekty dźwiękowe również wpisują się w klimat – subtelne, nieprzytłaczające, ale budujące atmosferę napięcia i tajemnicy.

NPC

Jednym ze słabszych elementów Encased są bohaterowie niezależni. Gra daje nam możliwość zrekrutowania zaledwie sześciu osób, z których jedynie dwie mogą nam w tym samym momencie towarzyszyć.Większość z nich jest nudna, miałka i szybko się o nich zapomina. Jedynym wyjątkiem jest Yoko, robot zaprojektowany jako maszyna wojenna, który wygląda jak dziecko i chce się rozwijać jak dziecko. 

Towarzysze różnią się umiejętnościami oraz posiadają unikalne bronie. Mi przez większość czasu towarzyszyli Crump, Jack oraz Yoko, jednak porównując liczbę NPC chociażby z Wasteland 1 oraz 2, gdzie mieliśmy odpowiednio 14 i 18 NPC to Encased wygląda jak młodszy brat w przykrótkich portkach…

Podsumowanie

Gra została stworzona przez studio Dark Crystal Games, a wydana przez Prime Matter. Encased zadebiutował w 2021 roku, po kampanii crowdfundingowej i długim okresie w Early Accessie. Encased nie zyskał ogromne popularności i trudno się temu dziwić. Encased jest długie, nude i przez większość rozgrywki przypomina symulator grzebania w szafkach, pojemnikach i śmietnikach. Pomimo najszczerszych chęci ukończenia Encased, szkoda było mi na tą grę marnować czasu. A jeśli macie ochotę zagrać w postapokaliptyczną grę to sięgnijcie po Wasteland, Fallouta albo Atom RPG, ponieważ te gry dostarczą wam dużo rozrywki

0 0 głos
Ocena artykułu
Subskrybuj
Powiadom
guest
1 Komentarz
Wbudowane opinie
Zobacz wszystkie komentarze
kacper137
kacper137
20 days ago

Atom RPG to była kompletna porażka według mnie.

Encased? Jeśli ktoś spodziewał się hitu jak Fallouta, to był w dużym błędzie.

Mi się całe Encased udało przejść. Trafiłem nawet na buga na nieskończony exp, ale zrobiłem na nim tylko dwa poziomy, bo nie chciałem czitować.

Dla mnie gra ok. Nic więcej 6/10

pozdarwiam i zapraszam do mnie
https://recenzja137.blogspot.com/

Przewijanie do góry
1
0
Chętnie poznam Twoje przemyślenia, proszę o komentarz.x