Witajcie! W dzisiejszym odcinku naszej serii o grach beznadziejnie słabych przyjrzymy się produkcji pod tytułem Total Recall, wydanej na konsolę NES. Nadaża się ku temu znakomita okazja, ponieważ na ekrany kin wchodzi właśnie kolejny odgrzewany kotlet, zaserwowany przez Hollywood, Total Recall (2012).
Film Total Recall w Polsce znany jest jako Pamięć Absolutna. Największą jego gwiazdą jest bezsprzecznie pan Arnold Schwarzenegger, a w pozostałych rolach mamy przyjemność oglądać Sharon Stone, Michaela Ironside oraz Ronniego Coxa. Paulowi Verhoevenowi udało się w 1990 roku wyreżyserować fantastyczny film, do dzisiaj będący klasykiem kina akcji. W nowej , „ulepszonej” wersji zobaczyć możemy Kate Beckinsale, Jessicę Biel oraz gwiazdora, z którym zaciążyła i niestety została porzucona, niedoszła polska superstar o końskiej urodzie. Tak, w Douglasa Quaida wciela się Colin Farrell. Jak dla mnie to powód wystarczający, aby nie iść do kina. Ale dość o filmie.
W 1990 roku ukazała się na NES gra pod tym samym tytułem co film, Total Recall. Za produkcję odpowiedzialny byl Acclaim, a jak ogólnie wiadomo, gry, których fabuły opierają się na filmach, są zazwyczaj bardzo kiepskie.
Total Recall to platformówka, która w dość luźny sposób przedstawia wydarzenia z filmu. Wachlarz ruchów naszego bohatera jest zaiste imponujący. Przyciskiem A wykonujemy skoki, B – zadajemy ciosy. Tak, to wszystko; któż chciałby więcej?
Pod względem graficznym, Total Recall NES zasługuje na 0 punktów na 10. Ładniejsze tła i postacie narysowałoby kilkuletnie dziecko w paincie. Animacje są paskudne i z jakiegoś bliżej nieznanego nam powodu, przeciwnicy są innego rozmiaru niż nasz bohater. Douglas Quaid ubrany jest w zielony kombinezon; być może ten Quaid nie pracował na budowie, jak Arnie, tylko w Zieleni Miejskiej? Krótko mówiąc całość wygląda jak przygody kiepsko animowanego Guliwera w krainie nadpobudliwych karlów…
Muzyka, która towarzyszy nam podczas rozgrywki niestety nijak nie pasuje do gry. Skoczne, wesołe chip-tunes przywodzą na myśl grę Mother i jej ścieżkę dźwiękową. Niestety, historia Total Recall, to historia poszukiwania swojej tożsamości i odkrywania kim się naprawdę jest. Krótko mówiąc muzyka, nie jest najgorsza, ale do gry w ogóle nie pasuje.
Największym problemem jest jednak sama rozgrywka. Doprawdy nie jestem w stanie zrozumieć, jak ktokolwiek mógł wytrzymać przy tej grze dłużej, niż pięć minut. Sam poziom trudności sprawi, ze większość ludzi straci cierpliwość do tego tytułu po kilku zaledwie próbach. Wrogów jest zbyt wielu i atakują nas ze wszystkich stron. Karły bezustannie skaczą nad naszą głową,ostrzeliwują nas samochody, a w każdym koszu na śmieci czai się snajper(?) . W pewnym momencie można znaleźć broń. Niestety, nie czyni to rozgrywki łatwiejszą, a wręcz przeciwnie! Gra rzuca przeciwko nam coraz to nowe fale przeciwników, którym nie sposób jest sprostać.
Wielokrotnie doprowadzony do granic wytrzymałości wyłączałem emulator. Gdy frustracja ustępowała, zasiadałem do gry po raz kolejny, starając się doszukać jakichś pozytywnych aspektów w tej produckji. Mimo usilnych prób, moje starania spełzły na niczym. Ta gra nie ma nic do zaoferowania, nic co by sprawiło, ze ma się ochotę w nią zagrać.
Z pewnością istnieją gorsze gry niż Total Recall, ale na pewno jest ich niewiele! Nie widzę powodu, dla którego ktokolwiek mógłby chcieć uruchomić tę grę więcej niż jeden raz.
Nie wierzycie? Przekonajcie się sami: